Geoblog.pl    jaari    Podróże    Cyklady 2009.    Santorini.
Zwiń mapę
2009
12
sie

Santorini.

 
Grecja
Grecja, Santoríni
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1855 km
 
Santorini...
Dlaczego ludzie pchają się na Santorini?
Co sprawia, że setki - tysiące turystów tłoczą się w maleńkim porcie
Athinos czekając aż ktos zabierze ich na szczyt klifu, gdzie
przycupnęły najbardziej znane miasteczka - Fira i Oia ?
Odpowiedź jest prosta.
Magia.
Ta sama magia, która spowodowała, że wrócilismy tutaj po zaledwie
rocznej przerwie...

W ubiegłym roku bylismy na Santorini przez dwa dni, wizytując wyspę
podczas pobytu na Krecie. Ten krótki czas wystarczył nam, aby
błyskawicznie objechać Thirę wynajętym Nissanem Micrą. Odwiedzilismy
większosć znanych miejsc na wyspie, a jednak czulismy wielki
niedosyt, który sprawił że zawitalismy tutaj ponownie.

Podczas 5-dniowego pobytu naszą bazę na Santorini stanowiła Oia.
Miasteczko znane chyba na całym swiecie z powodu słynnych zachodów
słońca, podczas których tłumy turystów zbierają się na północno-
zachodnim krańcu kaldery aby obserwować jak wielka czerwona kula
chowa się w odmętach Morza Egejskiego...

Dwuosobowy, dwupoziomowy (tak, tak!) pokój z balkonem wychodzącym na
wulkan
zarezerwowalismy sobie przez internet. Kwatera znajdowała się nad
spokojną tawerną Kasteli i dumnie nazywała się Stelios Rooms.
Dumnie, bo tych "roomsów" było raptem cztery, w tym dwa włącznie z
naszym gwarantowały przepiękny widok kaldery.
Koszt takiego pokoiku to zaledwie 55€/noc. Jak na sierpień i
lokalizację - taniocha!
Polecam każdemu - www.santorini.com/hotels/steliosrooms/ .

Jako, że poprzednim razem zabrakło czasu - wybralismy się oczywiscie
na wycieczkę na wulkan, którą to imprezę oferuje większosć lokalnych
biur podróży za 27€ od osoby. Startuje się o 10:00 rano w porcie
Ammoudi w Oia, dokąd zostalismy dowiezieni busem.
Stylowym stateczkiem płynie się do portu Armeni, a następnie
prosciutko na wulkan, czyli na wysepkę Nea Kameni położoną posrodku
kaldery.
Chodząc po czarnym żwirku na wulkanie poczułem się przez moment
nieswojo wiedząc, że pod moimi stopami drzemie potwór, którego
wybuch wieki temu unicestwił tysiące istnień ludzkich.
W niektórych miejscach spomiędzy kamieni wydobywa się zółty dym - to
opary siarki.
Niesamowite.

Z wulkanu popłynęlismy na Palea Kameni gdzie biją źródła siarki.
Chętnych na kąpiel w żółtej wodzie było wielu. My nie skusilismy się
i dobrze. Wszyscy kąpiący po powrocie na pokład wyglądali jakby
przechodzili własnie żółtaczkę...
Następny punkt podróży - Thirassia. Podpłynęlismy do portu Korfos,
gdzie bezposrednio na nabrzeżu morza ulokowało się kilka tawern.
Ceny umiarkowane - mozna sobie dogodzić.
Z Korfos można dostać się na grzbietach osiołków do wioski Manolos.
My niestety nie mielismy czasu na zwiedzanie. Po obiadku i krótkiej
siescie, podczas której urządzilismy sobie szybką sesję zdjęciową,
musielismy wracac na pokład naszego statku.
Powrót do portu Ammoudi z powodu dosyć wysokiej fali przyprawił nas
o przyspieszone bicie serca .
Widok jaki przedstawia Oia widziana z morza zrekompensował natomiast
wszelkie niedogodnosci
i wynagrodził trudy całodziennej wyprawy.
O 17:00 zmęczeni ale szczęsliwi wrócilismy do domu.

Po raz kolejny okazało się, że pójscie "na żywioł" w kwestii
wypożyczenia samochodu na Santorini w szczycie sezonu jest pomysłem
chybionym...
Załatwienie autka kosztowało mnie dwa dni biegania po biurach w Oia
i 60€ dziennie...
W końcu - dysponując już wyproszonym Nissanem moglismy ruszyć na
dalsze zwiedzanie wyspy.

Zdecydowalismy się na trasę wschodnim wybrzeżem, mniej uczęszczanymi
drogami.
O dziwo ciężko tam spotkać turystów. Santorini wygląda zupełnie
inaczej...
Odwiedzilismy praktycznie puste plaże Baxedes, Koloumbos, Pori,
Monolithos...
Odkrylismy wiele uroczych kosciółków przystrajanych na 15 sierpnia,
jak również całe osiedle domków w kształcie wiatraka budowanych na
wynajem.

Krętą, wąską dróżką dotarlismy na Mesa Vouno - wzgórze pomiędzy
Kamari a Perissą, na którym znajdują się ruiny starożytnego miasta -
Thery.
Co niesamowitego - jak można było kilka wieków przed naszą erą
wybudować tak wielkie miasto na szczycie niedostępnego wzgórza?
Szwędając się po Santorini trafilismy do Pyrgos, które zachwyciło
nas podczas ubiegłorocznych wakacji.
Szczerze mówiąc brakowało mi zdjęcia na osiołku, więc mielismy
powód...
Dziadek, którego fotki widnieją na większosci folderów z Santorini
był na miejscu, czyli przed wejsciem do Kastro. Kiedy już
zakończylismy sesję, pozwoliłem namówić się na zakup domowego winka
za całe 4€.
Wieczorem, podczas degustacji bylismy zaskoczeni (na plus
oczywiscie!) jego smakiem i mocą...
Mocą - przede wszystkim .

Następnego dnia zaliczylismy latarnię morską na samym końcu Półwyspu
Akrotiri. Niestety, słynne wykopaliska w tym regionie są ciągle
zamknięte i nic nie wskazuje aby cokolwiek miało się zmienić.
Zwiedzanie Akrotiri połączylismy z kilkugodzinnym relaksem na Red
Beach.
Czerwona Plaża piękna była do godziny 10:00, kiedy to zaczęły tam
docierać dziesiątki turystów...
Ciekaw jestem jak wygląda tam wieczór? Może kiedys się dowiem?

Oglądanie Firy ograniczyłem do niezbędnego minimum.
Ponieważ moja małżonka postawiła sobie najwyraźniej za główny cel
odwiedziny w każdym, najmniejszym nawet sklepiku na słynnej
tzw.złotej uliczce - Fira do dzisiaj kojarzy mi się niespecjalnie...
Samo miasteczko, zatłoczone, duszne, nie bardzo mi się spodobało.
Byłem tam po raz drugi i po raz drugi stwierdziłem, że Fira nie
umywa się do Oia.
Nie ma klimatu, charakteru.
Pewno się komus narażę takimi opiniami... .

O wiele milej wspominam pobyt w Emporio, cudownej wiosce gdzie czas
się zatrzymał.
Wystarczy zagłębić się w boczne uliczki, aby znaleźć się w
tradycyjnej greckiej społecznosci.
W miejscu, gdzie każdy napotkany Grek wita cię usmiechem. Gdzie
bugenwilla kontrastuje z bielą domków. I gdzie nie ma turystów...
Tak. Nie ma tam turystów. Wałęsając się po Emporio sporadycznie
można kogos spotkać. Czułem, jak bysmy mieli całą wioskę dla siebie.

Tym razem dotarlismy do Imerovigli, miejscowosci którą całkowicie
pominęlismy podczas ubiegłorocznego pobytu.
Zachwyciłem się - straciłem głowę.
Wioska położona jest w najwyższym punkcie klifu. Widoki są
fantastyczne.
Dodatkową atrakcją jest Skaros. Niegdys ważne miejsce dla
społecznosci Thiry.
Zamek wybudowany przez Wenecjan był symbolem wyspy przez wiele
wieków, zanim niszczony przez kolejne trzesienia ziemi popadł w
ruinę.

Ostatnia noc na Santorini...
Siedzielismy na balkonie gapiąc się na ludzi spacerujących deptakiem
pod nami.
Magię tego miejsca można poczuć własnie w takich własnie chwilach.
Wiesz, że musisz wyjechać. Że czas się pakować, przygotować do
drogi, w którą ruszasz nazajutrz.
I nic nie robisz...
Siedzisz i gapisz się na kalderę skrytą w mroku nadchodzącej nocy.
I wiesz, że chcesz tutaj zostać.
Albo przynajmniej wrócić przy najbliższej okazji.
To jest własnie magia Santorini...

ciąg dalszy nastąpi ...

Zapraszam do odwiedzenia galerii zdjęć na mojej stronie:
Fotografie z podróży i nie tylko...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2009-09-18 10:57
piękne zdjęcia, ale nawet one nie oddadzą uroku tego miejsca. Nie byłam, ale znam z opowieści najbliższych
 
 
jaari
Jarosław Jasiński
zwiedził 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 7 wpisów7 1 komentarz1 16 zdjęć16 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.08.2009 - 27.09.2009